Magdalena Łukasik-Głębocka oraz Artur de Rosier odpowiedzieli pozytywnie na zaproszenie Aldony Pietrysiak – Wiceprezesa Okręgowej Rady Lekarskiej i Przewodniczącej Delegatury WIL w Pile i opowiedzieli młodzieży oraz policjantom i nauczycielom o niebezpieczeństwach zażywania substancji psychoaktywnych, zwanych potocznie dopalaczami.

 

„Nie przez przypadek wybraliśmy grupę młodzieży, gdyż to właśnie młodzież jest najbardziej nieświadoma niebezpieczeństw płynących z zażywania substancji psychoaktywnych. Chciałam, żeby to właśnie młodzi ludzie jako osoby wchodzące w dorosłość mogli sami wybrać – czy to oni sami będą decydować o własnym losie czy będą o tym decydować jakieś świństwa. Chciałam, by poznali, co te substancje robią z naszym ciałem i duchem i dlatego zaprosiłam do wykładów szefową toksykologii w Poznaniu Magdalenę Łukasik-Głębocką oraz psychiatrę i szefa Wielkopolskiej Izby Lekarskiej Artura de Rosier” – powiedziała Aldona Pietrysiak rozpoczynając szkolenie.

 

Magdalena Łukasik-Głębocka zaznaczyła, że dostęp do różnego rodzaju substancji psychoaktywnych jest stosunkowo łatwy. Obecnie dominują zakupy dokonywane drogą internetową, ale  można także spotkać na imprezach młodzieżowych osoby, które je rozprowadzają. Zaznaczyła jednak dobitnie, że te osoby robią to wyłącznie dla zysku, doskonale wiedząc, że substancje psychoaktywne mogą niekorzystnie wpłynąć na zdrowie. Dilerzy liczą, że młodzi ludzie będą je chcieli wziąć je po raz kolejny, że się uzależnią i będą je ponownie kupować. Podkreśliła, że to są duże pieniądze zarobione na czyimś zdrowiu i nieszczęściu.
Opowiedziała o przypadkach osób, które trafiały na oddział toksykologii po zażyciu dopalaczy.
Pierwsze zatrucia miały miejsce jedenaście lat temu, w roku 2008, kiedy w Polsce otwarto sklepy z dopalaczami. Objawy stwierdzane wówczas u pacjentów stanowiły dla lekarzy zagadkę. Ciekawe było to, że po wyprowadzeniu z ciężkiego zatrucia, pacjenci byli zdziwieni, że stało im się coś złego po zażyciu substancji, którą kupili legalnie w sklepie. „To, że coś jest legalne to nie znaczy, że to jest bezpieczne” – podkreślała. Pokazując  slajdy  ze zdjęciami  opakowań po dopalaczach dodała, że takie fajne, nie mają nic wspólnego ze szczęściem. Związki chemiczne zawarte w dopalaczach potrafią zatrzymać oddech i zabić człowieka po wzięciu mikroskopijnych ilości. Wskazała, że na opakowaniach są informacje, że to nie jest produkt przeznaczony do spożycia. Stwierdzenie to ma chronić  producentów i dystrybutorów. „Jeżeli ktoś umrze albo coś złego się wydarzy oni nie ponoszą żadnych konsekwencji. Oni ostrzegali.” – podkreśliła. I dodała, że w 2014 roku w Europie odnotowano  101 nowych substancji psychoaktywnych, których wcześniej na rynku europejskim nie było. Obecnie  związków takich jest już ponad 670, a wśród nich są substancje, naśladujące działanie marihuany, ale  nawet 800 razy od niej silniejsze, katynony naśladujące działanie amfetamin, syntetyczne opioidy, nowe, nie stosowane w lecznictwie pochodne benzodiazepiny i wiele innych.
Te substancje mogą powodować zmiany nieodwracalne, których konsekwencje ponosi się do końca życia. Obszary mózgu odpowiedzialne za pamięć, za możliwości nauki, za emocje mogą zostać uszkodzone. Może też dojść do wystąpienia przewlekłej psychozy, uszkodzenia nerek, do zawału mięśnia sercowego, czy udaru mózgu. Przedstawiła też przypadek śmiertelny 34-letniego mężczyzny, który w pociągu z Leszna do Poznania zachowywał się agresywnie, był pobudzony i stwarzał zagrożenie dla pasażerów. Zanim dotarła pomoc pogotowia u mężczyzny nastąpiła nagła utrata przytomności, zanik tętna i oddechu. Mimo  resuscytacji zmarł. Sekcja wykazała, że było to zatrucie syntetycznymi katynonami.
Wskazała także inne konsekwencje stosowania środków psychoaktywnych, do których dojść może nawet po pierwszym użyciu: nadużycia seksualne, które mogą prowadzić do nieplanowanej ciąży, zakażeń  przenoszonych drogą płciową (w tym HIV i WZW), urazy i wypadki, które mogą wiązać się z niepełnosprawnością do końca życia lub utratą życia. „Nie należy tez zapominać, że zachowanie osoby pod wpływem substancji psychoaktywnych się zmienia, staje się nieprzewidywalne. Można zrobić to, czego nigdy nie zrobiło by się na trzeźwo, utracić zdrowie, stać się ofiarą przemocy, zmienić swoje życie w sposób nieodwracalny, spalić mosty i stracić osoby, na których naprawdę wam zależy.” – dodała.

 

Artur de Rosier rozpoczął od tego, że jeżeli policjant mając do czynienia z dopalaczami – o czym była mowa na poprzednim wykładzie – „tęskni za zwykłymi narkotykami” to lekarz psychiatra tęskni za „zwykłą schizofrenią”, bo schizofrenię wywołaną narkotykami jest dużo trudniej leczyć. „Ale, żebyśmy mogli sobie powiedzieć o tym, co tak naprawdę można spotkać w sensie psychicznym po spożyciu różnych substancji trzeba zdefiniować kilka pojęć, które są bardzo często mylone.” – zaznaczył, wyjaśniając definicje halucynacji: wzrokowych, słuchowych, smakowych, oraz złudzeń i urojeń. Przedstawił kombinację wymienionych, które powodują popadnięcie umysłu w zagubienie połączone z lękiem. Wyjaśnił atak paniki „idąc od głowy w dół” – zaburzenia widzenia, bóle głowy, zawroty głowy, ściskanie w gardle, duszność, ból w klatce piersiowej, szybkie bicie serca, ściskanie w żołądku, nudności, wymioty, biegunka, miękkie kolana czyli cały zespół objawów fizycznych. „Temu towarzyszy oczywiście lęk i chęć ucieczki. Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy znajdujemy się w czymś takim, czyli stanem po połknięciu substancji, która wywoła u nas burzę tych wszystkich objawów.” – mówił do młodzieży przestrzegając przez zażywaniem dopalaczy. „Po co na własne życzenie wywoływać u siebie objawy, które są przejawem chorób psychicznych?”
Podkreślił, że obecnie dużo zaburzeń psychicznych ma swoje podłoże w używaniu substancji psychoaktywnych, a przewlekłe używanie środków może doprowadzić do wyzwolenia choroby psychicznej, która może pozostać na zawsze.
Wyjaśnił mechanizm uzależnień zarówno od substancji psychoaktywnych, jak i od Internetu, pornografii, zakupów, leków nasennych czy alkoholu. „Problem z piciem polega na tym, że jeśli wydarzy się coś złego pije się, żeby zapomnieć, kiedy zdarzy się coś dobrego pije się, by to uczcić, a jeśli nie wydarzy nic szczególnego to pije się po to, żeby coś działo.” – zaznaczył.
Przedstawił sygnały ostrzegawcze, wskazujące na to, że ktoś może mieć problem z substancjami psychoaktywnymi takie jak: zmiana grupy znajomych, nagłe obracanie się zupełnie innym towarzystwie, zaprzestanie dbania o siebie, gorsze wyniki w nauce, wagarowanie, brak zainteresowania ulubionymi zajęciami, inne nawyki jedzeniowe, problemy ze snem, pogorszenie relacji z otoczeniem.

 

Katarzyna Strzałkowska – Rzecznik Prasowy WIL

foto: Monika Bączek – Ośrodek Komunikacji Medialnej WIL

  • data: 10-10-2019

Podziel się tą wiadomością

Strona wykorzystuje pliki Cookies

Strona korzysta z plików cookies i innych technologii automatycznego przechowywania danych do celów statystycznych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki będą one zapisane w pamięci urządzenia, więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.