Z głębokim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość
o śmierci w dniu 31 sierpnia 2024 r.
lek. Leonarda Maciejewskiego
specjalisty anestezjologii i intensywnej terapii.
Małżonce, Córce, Synom, Rodzinie i Bliskim
serdeczne wyrazy jedności serca i współczucia
składają
byli współpracownicy Oddziału Intensywnej Terapii i Anestezjologii
oraz Przyjaciele ze Szpitala w Gnieźnie
Wspomnienie o doktorze Leonardzie Maciejewskim (1934-2024)
Całe nasze miasto, gnieźnieńskie środowisko lekarskie obiegła ta smutna, przygnębiająca wiadomość. Kiedy umiera bliski naszemu sercu i myślom człowiek: ciepły, życzliwy, serdeczny, a przede wszystkim dobry, ogarnia nas wielki ból, smutek i żal, że tutaj już nigdy więcej nie spotkamy się…
W czwartkowe południe, 5 września 2024 roku na cmentarzu św. Krzyża w Gnieźnie zgromadziliśmy się licznie, by raz jeszcze być przy Tobie Lolku (jak Cię wszyscy nazywaliśmy), żeby towarzyszyć Tobie w tej tak trudnej dla nas – Ostatniej Drodze…
Śp. Leonard Maciejewski urodził się 19 września 1934 roku w Kleczewie (woj.wielkopolskie). Ojciec – Zygmunt – ponad 40 lat przepracował w Polskich Kolejach Państwowych. Mama – Józefa – była wątłego zdrowia, całe życie poświęciła wychowaniu i wykształceniu dwójki dzieci (starszego Wojciecha oraz młodszego Leonarda).
Lata okupacji Lolek, jako mały chłopiec przeżył wraz z rodzicami i bratem w Kleczewie. Tutaj ukończył w 1949 roku Szkołę Powszechną, obejmującą siedmioletnią Szkołę Podstawową oraz czteroletnią szkołę średnią, zakończoną maturą w 1953 roku. W latach szkolnych marzył o zastaniu piłkarzem. Trenował, rozgrywał mecze w klubie „Sokół” Kleczew. Bardzo skomplikowana kontuzja nogi podczas jednego z meczów spowodowała, iż poważnie zaczął zastanawiać się nad wyborem dalszej drogi życiowej.
Dziecięce lata i młodość Lolka przypadła na niezwykle trudne czasy. Traumatyczne przeżycia okresu wojennego, ogrom bólu, ludzkiego cierpienia, którego doświadczył jako młody chłopiec, spowodowały, iż wielkim pragnieniem Jego serca, stała się chęć niesienia pomocy innym ponad wszystko. Śp. Lolek w 1953 roku po pomyślnie zdanym egzaminie maturalnym w Liceum Ogólnokształcącym w Kleczewie, rozpoczął w 1953 roku studia na Wydziale Lekarskim Poznańskiej Akademii Medycznej.
W drugiej połowie 1953 roku rodzice wraz z Lolkiem i bratem Wojciechem przeprowadzili się na stałe do Gniezna.
Początek studiów Lolka był okresem pełnym trudu i zmagań dla studentów, rocznika 1953-1958. Wymarzone studia rozpoczynali zarówno młodzi 17,18-letni maturzyści, jak również nawet kilkanaście lat starsi, zdemobilizowani żołnierze Armii Krajowej, repatrianci z dalekowschodnich Republik Związku Radzieckiego lub absolwenci szkół felczerskich. Studenci byli zróżnicowani środowiskowo, regionalnie. Wielu pochodziło ze wsi lub rodzin robotniczych a tzw. „inteligencja” nie cieszyła się sympatią ówczesnej władzy politycznej. Kandydaci na studia, wywodzący się z tej właśnie grupy społecznej(inteligencji),mimo bardzo dobrego zdania egzaminów ,częściej niż inni nie dostawali się na studia „z powodu braku miejsc”.
Śp. Lolek pomimo trudności systemu, dzięki swej wytrwałości, pracowitości, zaangażowaniu przetrwał i te niedogodności, nabierając pewności, iż jego specjalizacją ma stać się chirurgia, bezpośrednia pomoc osobom wymagającym szybkiej interwencji . Tak było do 4 roku studiów, kiedy to zafascynowała Lolka praca nad problemem znieczulania pacjentów – wówczas lekarza, Witolda Jurczyka (Kierownika Zespołu Anestezjologicznego Kliniki w Poznaniu) mimo, że w tamtych latach, anestezjologia nie była jeszcze w Polsce uznawana za specjalność medyczną. Doktor, a później profesor Witold Jurczyk, wybitny polski chirurg, anestezjolog, twórca polskiej Anestezjologii i Intensywnej Terapii, organizator pierwszego w regionie wielkopolskim Oddziału Intensywnej Terapii (drugiego w Polsce, po wrocławskim), zainspirował śp. Lolka do zgłębienia, ”pochylenia się” nad problemami znieczulania pacjenta, nad „tajemnicą podtrzymania ludzkiego życia”.
Po ukończeniu studiów w 1958 roku, zakończonych uzyskaniem Dyplomu Lekarza Medycyny, śp. Lolek odbył roczny staż podyplomowy. Ten czas utwierdził go w wyborze drogi życiowej – stała się nią niepodzielnie anestezjologia. Już wiedział, że jest sensem i celem jego życia. Zgłębiając bardzo skrupulatnie ,z wielkim zaangażowaniem szczegóły zagadnięć, problemów anestezjologicznych, zdobył wraz z początkiem lat 70-tych, tytuł Lekarza Specjalisty Anestezjologa. Pierwszy stopień specjalizacji uzyskał w Poznaniu, drugi w Warszawie.
Podczas studiów poznał również swoją wielką miłość. Żoną została koleżanka ze studiów z tego samego rocznika – Teresa Kozłowska, później Maciejewska (lekarz specjalista chorób wewnętrznych), z którą dzielił swe marzenia, pasje, ale również trudy i rozterki życia. Śp. Lolek potrafił wspaniale łączyć wymagającą pracę zawodową z życiem rodzinnym. Troskliwie opiekował się ukochaną Żoną i dziećmi. Poświęcał im każdą wolną chwilę, cieszył się ich bliskością. Od nich czerpał siłę do kolejnych zmagań z wszelkimi trudnościami, z którymi przychodziło mu zmierzyć się w tak wymagającej pracy zawodowej.
Był nie tylko cudownym, empatycznym lekarzem, ale również Wspaniałym Mężem, cudownym „przewodnikiem”, niezastąpionym Ojcem dla swoich dzieci. Wraz z żoną Renią doczekali się trójki dzieci. Najstarszego syna Macieja, nauczyciela (mgr geografii społeczno-ekonomicznej), córki Hani (nauczycielki, bibliotekarki szkolnej) oraz najmłodszego syna Zbyszka, który poszedł „w ślady” Ojca i został lekarzem, specjalistą medycyny rodzinnej.
Po uzyskaniu specjalizacji z zakresu anestezjologii medycznej w latach 70-tych, śp. Lolek podjął pracę w gnieźnieńskim szpitalu, który wraz z początkiem lat 60-tych przeszedł pierwszą po wojnie modernizację.
W dobudowanym budynku przy ul. 3 Maja 37 otwarto izbę przyjęć, blok operacyjny, oddział urazowo-ortopedyczny. Nasz ukochany kolega i przyjaciel, początkowo służył pomocą na oddziale chirurgicznym. Widząc cierpienie i potrzebę jeszcze głębszej pomocy swym podopiecznym oraz mając szeroką wiedzę uzyskaną od prof. Witolda Jurczyka, stał się inicjatorem utworzenia w latach – 70 tych Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej Szpitala przy ul. 3 Maja w Gnieźnie, którego był wieloletnim ordynatorem. Z czułością, delikatnością, ogromną wiedzą, doświadczeniem zawodowym a zarazem wielką empatią służył swoim ukochanym chorym. Ludziom, którzy stawali „na granicy życia”. Wszyscy zapamiętamy Jego ciepło, uśmiech, pogodne spojrzenie, dobroć serca i czas dla każdego ciężko chorego pacjenta, przy którego łóżku często w zadumie i cichej modlitwie przesiadywał.
Niejednokrotnie nie mając dyżuru przyjeżdżał w wolnym czasie na oddział, by sprawdzić, jak czują się Jego podopieczni, by być przy swoich chorych pacjentach. Nigdy nie rezygnował, nie odmawiał pomocy. Zawsze trwał, bo takie było Jego powołanie i „życiowa misja” Lekarza, Człowieka wielkiego serca.
Trudno wyrazić dziś naszą wdzięczność za to, że ofiarował swój czas, siły i serce dla potrzebujących chorych, umierających. Tak realizował swoją miłość i oddanie dla bliźnich. To nie była praca, zawód – to było powołanie…
Dr Leonard przepracował na Oddziale Intensywnej Terapii i Anestezjologii Szpitala w Gnieźnie niemal 40 lat. Wykształcił wspaniałą kadrę swoich współpracowników, lekarzy specjalistów, którzy przejęli po Nim Oddział. Przekazał im swą cenną wiedzę i doświadczenie. W 2004 roku osiągnął zasłużony wiek emerytalny, ale nadal kierował Oddziałem Intensywnej Terapii i dbał o niego do czasu wyłonienia zastępcy. W 2007 roku funkcję Ordynatora Oddziału przejął wychowanek dr Leonarda, wyłoniony na drodze konkursu dr Jaromir Dziel, kierujący dalej oddziałem, zgodnie z myślą, ale również wprowadzający subtelne zmiany, udogodnienia, których nauczył Go wspaniały Ordynator śp. dr Leonard.
Nasz ukochany Lolek, przyjaciel, kolega pracował również przez długi czas w Pogotowiu Ratunkowym ZOZ Gniezno oraz w Pogotowiu Kolejowym w Gnieźnie. Był lekarzem kolejowym, zakładowym. Wiele lat przepracował także w Zakładach Przemysłu Mięsnego w Gnieźnie. Prowadził Poradnię Bólu, by wspierać, ulżyć swym cierpiącym chorym. Stał się inicjatorem powstania i wieloletnim Kierownikiem Punktu Krwiodawstwa w Gnieźnie, który przez długi czas, mieścił się w budynku Szpitala przy ul. św. Jana 9.
Mimo słabego już zdrowia, w czerwcu 2023 roku przecinał wstęgę jako Gość Honorowy, w nowo utworzonym Punkcie Krwiodawstwa przy ul. Kościuszki w Gnieźnie, gdzie udało się przenieść Punkt Krwiodawstwa, po niemal ośmiu latach starań, w których dr Lolek również uczestniczył. Zapewniło to lepsze warunki lokalowe oraz funkcjonowania punktu dla pacjentów.
Będąc niezwykle uzdolnionym i cenionym wychowankiem profesora Witolda Jurczyka, często proszono Go o pomoc i konsultacje w Klinice Anestezjolologii w Poznaniu. Długotrwale współpracował również z Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Poznaniu. W razie potrzeby służył jednocześnie pomocą w Szpitalu, na Oddziale Chorób Płuc w Chodzieży. Zawsze pomocny swoją wiedzą, doświadczeniem medycznym, wsparciem, kiedy tylko zdrowie, dobro i życie pacjenta tego wymagało…
Był dr Judymem „naszych czasów”… Przez długie lata, jako doświadczony lekarz opiekował się charytatywnie klerykami i księżmi w Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie, dbając o ich zdrowie z potrzeby serca, ducha, przekonania medycznego. Nie poprzestawał na tym, będąc doświadczonym anestezjologiem, towarzyszył na co dzień swoim ukochanym pacjentom z ogromną wrażliwością serca.
Widząc potrzebę pochylenia się nad losem osób terminalnie chorych, by ulżyć ich cierpieniu oraz bliskich a także wspomóc opiekę nad „odchodzącymi” najbliższymi, stał się prekursorem i inicjatorem utworzenia w Szpitalu w Gnieźnie pod koniec lat 90-tych Oddziału Paliatywnego oraz Opiekuńczo-Leczniczego przy ul. św. Jana 9.
Tutaj właśnie na Oddziale Paliatywnym, nieuleczalnie chorzy, cierpiący pacjenci, pozostawali i wciąż pozostają pod profesjonalną opieką lekarzy oraz personelu medycznego, będąc otoczeni wsparciem, życzliwością, dobrocią serca, która pomagała i pomaga po „dziś dzień” przetrwać chorym oraz ich bliskim, te najtrudniejsze chwile „odchodzenia”, tych których tak bardzo kochają z tego świata…
To najtrudniejszy z Oddziałów, bo tutaj każdy na co dzień styka się z ogromnym cierpieniem, bólem nie do opanowania i śmiercią…
Drogi Lolku! Jak trudno Cię pożegnać i za wszystko podziękować, nie sposób!
Staliśmy 5 września 2024 roku na Cmentarzu św. Krzyża z pełnymi bólu i żalu, ściśniętymi sercami. Ty także „odchodziłeś „… Choroba długotrwała, ciężka, tak trudna dla Twojej Żony, Córki, Synów…
Byli wciąż przy Tobie, ale pewnego bolesnego dla najbliższych etapu nie dało zatrzymać się.
Dla wszystkich byłeś ciepły, serdeczny, zawsze skromny i tak po ludzku dobry… Pacjenci, ludzie, którzy zetknęli się z Tobą na zawsze zapamiętają Twoje pełne miłości, życzliwości i ciepła spojrzenie…
W to upalne południe 5 września 2024 roku pożegnaliśmy Cię tak licznie, aby raz jeszcze dać wyraz naszej wdzięczności, miłości, przyjaźni, głębokiego szacunku i wielkiej tęsknoty, że tutaj, w tym ziemskim życiu, już więcej nie spotkamy się…
Czuliśmy się jednością z Twoją Żoną Terenią, Córką Hanią, Synami Maciejem i Zbyszkiem, Bliskimi, całą Rodziną, z wszystkimi zgromadzonymi na Twoim, Lolku ostatnim pożegnaniu.
Żal tak wielki, że już nigdy nie porozmawiamy, nie spotkamy się, nie powspominamy… Pozostaje nadzieja, wieczna nadzieja…
„To nic, że czas przemija… Miłość i pamięć nigdy nie ustają a ludzie, których kochamy pozostają na zawsze, bo zostawili ślad w naszych sercach… „
Spoczywaj w Bogu nam wiecznym. Jezu ufam Tobie.
Byli współpracownicy Oddziału Intensywnej Terapii i Anestezjologii oraz przyjaciele ze szpitala w Gnieźnie