W ostatnim tygodniu września Delegatura WIL w Lesznie zorganizowała wyjazd na Morawy, do Republiki Czeskiej, w poszukiwaniu śladów Jana Amosa Komeńskiego na jego rodzinnej ziemi. Historia miasta Leszna, szczególnie od XVII wieku związana była z osiedleniem się tutaj Jednoty Braci Czeskich, protestantów, którzy po klęsce na Białej Górze pod Pragą w 1620 roku byli zmuszeni uciekać ze swojego kraju. Zwycięscy katoliccy Habsburgowie rozpętali w Czechach terror: na praskim Rynku Staromiejskim ścięto 27 najwybitniejszych przedstawicieli protestanckiej szlachty czeskiej. Następnie trybunał wojskowy skazał na śmierć ponad 600 osób najważniejszych przedstawicieli czeskiej elity społecznej i kulturalnej. Skonfiskowano majątki protestantów.
W Lesznie schronienie tym, którym udało się uciec zapewnił wojewoda Rafał IV Leszczyński – czym przyczynił się do rozwoju wcześniej niewielkiego miasta, szczególnie szkolnictwa i drukarstwa, a to za sprawą właśnie m. in. Jana Amosa Komeńskiego. Najważniejszą sprawą, którą propagował w swoich pismach dydaktycznych Komeński jako reformator pedagogiki było domaganie się powszechnej reformy szkolnictwa z obowiązkiem szkolnym do ukończenia dwunastego roku życia dla chłopców i dziewcząt pochodzących ze wszystkich klas społecznych.
Tej historii uczą się wszyscy leszczynianie już w szkole, ale w poszukiwaniu śladów Komeńskiego nie tak wielu zawędrowało aż na Morawy. Poznaliśmy tutaj bliżej historię Braci Czeskich oraz powody ich przymusowej emigracji na ziemie polskie w następstwie buntu przeciwko papiestwu i feudalnym możnowładztwom.
Zwiedzając Brno odwiedziliśmy pierwszy niekatolicki kościół tego miasta, który nosi właśnie imię Jana Amosa Komeńskiego, a potem wyruszyliśmy na pełne uroku Morawy. Naszym niestrudzonym przewodnikiem był znany morawski etnograf i folklorysta Janek Kuca. Czego tu nie zobaczyliśmy, nie usłyszeliśmy i nie popróbowaliśmy z lokalnej kuchni – nie da się opowiedzieć ani opisać. Wrażenia nakładają się jedne na drugie, tak że trudno wybrać te najpiękniejsze i najważniejsze.
Czy to przepiękny Mikulov, czy pałace i ogrody rodu Lichtenstainów ( z historią powstania państwa Lichtenstein w tle) , czy parada starych mercedesów, czy jaskinia Macocha, czy lochy Tempraliuszy pełne beczek wina, czy ludowe Hody w których braliśmy udział, czy tańce i śpiewy przy dźwiękach cymbałów lokalnej kapeli, czy wreszcie lokalny Burćiok, który ratował zawsze nasze pragnienie – każda chwila tej wycieczki była niepowtarzalna i pozostawiła w nas jak najlepsze wspomnienia.
Poza tym już wiemy i nigdy nie pomylimy tego, że byliśmy na Morawach, nie w Czechach – tylko w Republice Czeskiej, gdyż Morawy to jedna z trzech krain wchodzących w skład tego państwa obok Czech i Śląska Czeskiego. I to w konkluzji naszej wycieczki okazało się fundamentalne dla zrozumienia historii, tradycji, kuchni, charakteru i zwyczajów mieszkańców tej ziemi.
Lidia Dymalska-Kubasik
Przewodnicząca Delegatury WIL w Lesznie