Wycieczka w Bieszczady zorganizowana przez Delegaturę WIL w Lesznie zakończyła się w minioną niedzielę 25 sierpnia 2019. Nasz „wypad” nie tylko dał nam możliwość zdobycia szczytu Połoniny Caryńskiej i odbycia rejsu statkiem po Jeziorze Solińskim, ale uwrażliwił nas na piękno bieszczadzkiej przyrody, a przede wszystkim zapoznał z legendami i wydarzeniami tych stron, wplecionymi w historię dawnej i współczesnej Rzeczypospolitej.
A więc już wiemy jak to było, że są Biesy i Czady. Wiemy o poczynaniach miejscowych zbirów beskidników i tołhajów. Wiemy też, kto to Bieszczadzkie Zakapiory. I wiemy też o tym, jak to było w Chreptiowie opisywanym w „Panu Wołodyjowskim”, gdzie został ochrzczony Jacek hrabia Fredro, ojciec Aleksandra, oraz jak przeprowadzono akcję „Wisła” po II wojnie światowej na autochtonicznej ludności Łemków, Bojków, Pogórzan i Dolinian.
Odwiedziliśmy Cisną z kroplami deszczu, dojechaliśmy kolejką do Balnicy, byliśmy oczywiście w Polańczyku. We wsi Jabłonki zderzyliśmy się z historią działań zbrojnych UPA. Podziwialiśmy ruską cerkiew w Smolniku wpisaną do światowego dziedzictwa UNESCO. W Sanoku kilka godzin spędziliśmy w innym świecie spacerując po Parku Etnograficznym. Tak więc przez te cztery dni całkowicie się „zbieszczadziliśmy” i niestety jeszcze nam mało.
Lidia Dymalska–Kubasik
Przewodnicząca Delegatury WIL w Lesznie